Jak już jakiś czas temu wspominałem, Góry Kaczawskie bywały dla mnie niezbyt fortunne. Na szczęście jednak każda seria kiedyś się kończy; droga na Radogost z Myśliborza zaserwowała mi tylko (albo aż!) ładne widoki i przyjemny spacer. I całe szczęście, bo szedłem z Rodzicami, dla których była to druga wycieczka w górach w tym roku, po wielkoponiedziałkowym gubieniu kalorii w drodze na Ślężę.

Na Radogost z Myśliborza

Na start wybraliśmy Myślibórz, niewielką wioskę nieopodal Jawora, skąd odchodzą szlaki czerwony i żółty. Pierwszym godnym wzmianki przystankiem były Małe Organy Myśliborskie na wzgórzu Rataj:

Dalej ku niewielkiej polance, skąd rozciąga się ładny widok na pola i okoliczne miejscowości; w pogodny dzień dostrzec można nawet kominy fabryczne Lubina (co już z pewnością jest dużo mniej malownicze:)

Szlaki wkrótce się rozchodzą; żółty prowadzi do Jawora, czerwony natomiast w kierunku Bazaltowej Góry. Uwaga jednak – szlak początkowo prowadzący ładną drogą wchodzi w pola, gdzie przez krótki odcinek nie jest oznakowany. Dopiero po chwili błądzenia udało nam się znaleźć na wpół zarośniętą ścieżkę, która poprowadziła nas do szlaku.

Na Bazaltowej Górze znajduje się wieża z początku XX wieku, jednak widoczki z niej żadne; otaczające ją drzewa zdążyły urosnąć na tyle, aby przesłonić wszelkie panoramy.

Więcej czasu można spędzić na nieodległym tarasie widokowym:

Stąd w dół, przecięliśmy drogę i przez niewielki strumyk dalej. Kiedy pojawią się pierwsze zabudowania Kłonic, to znak, że trzeba opuścić czerwony szlak i dalej podejść na Radogost szlakiem dojściowym.

Radogost to jedna z dawnych gór kultowych. Dostała imię po słowiańskim opiekunie gości. Faktycznie, wzniesienie było dla nas łaskawe. Z wieży widokowej mogliśmy cieszyć się pełną panoramą Sudetów i Przedgórza Sudeckiego:

Do Myśliborza wróciliśmy tą samą drogą.