W sumie – Drezno kusiło mnie od dawna. Dzięki Kolejom Dolnośląskim stolica Saksonii jest bardzo dobrze skomunikowana z Wrocławiem, a biorąc pod uwagę ilość zabytków i ciekawych miejsc do zobaczenia, wydała mi się ciekawą destynacją na weekendową wycieczkę. Głównie dlatego, że podobnych miejsc na Dolnym Śląsku w szczególności, a w Polsce w ogólności ze świecą szukać.

Mamy przecież polską Wenecję (czyli mój ukochany Wrocław), Padwę Północy (czyli Zamość, prawdziwą perłę Renesansu), ale tak żeby znaleźć miasto z tyloma zabytkami barokowymi, to trzeba się naprawdę postarać. Styl barokowy reprezentuje wiele budowli sakralnych (na przykład trzebnickie sanktuarium), ale żeby znaleźć miasto z barokową starówką, trzeba się udać do Wielkopolski, do niewielkiej miejscowości o nazwie Rydzyna. Swoją drogą – szukając pomysłów na ten artykuł, sprawdziłem, że mieści się ledwie 100 kilometrów od Wrocławia i jest dobrze skomunikowana – pomysł w sam raz na wycieczkę rowerową:)

Wracając do meritum:

Weekend w Dreźnie – informacje praktyczne

To tak:

  • Jak już się rzekło, do Drezna przyjechaliśmy Kolejami Dolnośląskimi, skorzystawszy z „Promocji Drezdeńskiej„. Pojedynczo to tak średnio się opłaca, ale w grupie wychodzi taniej. O ile dobrze się zorientowałem, promocja jest promocją tylko z nazwy – to znaczy, ma charakter stały, więc chęć zaoszczędzenia na bilecie niech nie będzie jedynym powodem, dla którego spędzisz weekend w Dreźnie:).
  • Spaliśmy tutaj. Pokój trzyosobowy kosztował 54 euro, czyli po podziale znośnie. Miejscówka leży wprawdzie jakieś 3 – 4 kilometry od dworca, ale jest dobrze skomunikowana. Minus to brak czajnika w pokoju:) Ale wrzątek można dostać w kuchni (przynajmniej przed 12 w południe, potem nikogusienko ani w kuchni, ani w recepcji – hotel ma sprytną samoobsługową procedurę meldowania się).
  • Musimy pamiętać, że wskutek nalotów podczas II Wojny Światowej Drezno ucierpiało w sposób niewyobrażalny. To, że dziś możemy oglądać wspominane poniżej zabytki to efekt mozolnej i heroicznej walki rekonstruktorów, którym udało się dokończyć prace mimo fatalnej polityki gospodarczej (a co za tym idzie – wiecznego braku środków) NRD.

A co do zwiedzania:

Weekend w Dreźnie – must to see

Jak już spędzasz weekend w Dreźnie, powinieneś koniecznie zobaczyć:

Grossen Garten i barokowy pałac

Już wcześniej czytając przewodniki i przygotowując się do wycieczki, odnosiłem wrażenie, że Drezno to miasto w moim stylu – a więc dużo zieleni i dużo ciekawych zabytków. Już sam początek wycieczki to przeczucie potwierdził; weekend w Dreźnie zaczęliśmy od największego parku w mieście, położonego jakieś 2 – 3 kilometry od starówki.

Grossen Garten na pewno zachwyca od wiosny do wczesnej jesieni, chociaż i teraz kwitnie tu sporo przebiśniegów. Spacerując alejkami zobaczy się sporo rzeźb, sprowadzanych przez dawnych saksońskich władców z Włoch, przejdzie się nieopodal stadionu Dynama Drezno (niegdyś duma NRD – wielokrotny mistrz Niemiec Wschodnich, nawet półfinalista Pucharu UEFA, obecnie dolna część tabeli 2 Bundesligi). Ale prawdziwym zwieńczeniem ogrodu jest pałac położony w jego centrum – najstarszy barokowy pałac w Saksonii. Jeśli ktoś nie ma siły chodzić po parku, w sezonie (czyli od kwietnia) może przejechać się parkową kolejką.

Drezdeński rynek

Place Altmarkt i Neumarkt to dwa serca drezdeńskiej starówki. Mieszczą się tu najważniejsze zabytki stolicy Saksonii, znajdują się też liczne pomniki upamiętniające ważne niemieckie osobistości (chociażby Marcina Lutra).

Frauenkirche – kościół Najświętszej Maryi Panny

Wysoka kopuła najważniejszej ewangelickiej świątyni w Saksonii jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych budynków Drezna. Smukły kształt i strzeliste kolumny nadają świątyni monumentalnego charakteru. W środku znajdują się potężne organy i ciekawe, warte zobaczenia freski.

Hofkirche – katolicka katedra

Nieopodal znajduje się z kolei najważniejsza świątynia katolicka – Katedra Świętej Trójcy, nazywana też Kościołem Dworskim. Z zewnątrz zachwyca strzelistymi kolumnami, w środku – zdumiewa surowym wystrojem, bardziej przypominającym świątynie protestanckie, aniżeli katolickie. Przy katedrze działa Polska Misja Katolicka – msze święte są odprawiane w katedrze po polsku w każdą niedzielę o 16.30.

Zamek Królewski – Schloss

 

Z katedry do zamku można dostać się galerią. Jak głosi popularna legenda, wybudowano ją dla katolickiego króla, który nie chciał stąpać po protestanckiej ziemi.

My zamek tym razem odpuściliśmy (na rzecz Pałacu Zwinger, o czym poniżej), ale warto zobaczyć go chociażby z zewnątrz. Najbardziej popularna jest zachodnia ściana zamku przy Augustuusstrasse pokryta imponującym, ponadstumetrowym muralem o nazwie Orszak Książęcy (Furstenzug). Arcydzieło namalowane zostało w XIX wieku na uczczenie 800-lecia panowania Wettynów i przedstawia sceny z życia 35 saksońskich władców.

Darmowe jest też wejście na plac zamkowy. Otoczony jest on kolumnami, na których wyrzeźbione zostały głowy zwierząt i herby władców.

Pałac Zwinger

Perła barokowej architektury w całej Europie. Imponujący rozmachem pałac był wielokrotnie niszczony (nie tylko wskutek alianckich nalotów dywanowych) i za każdym razem odbudowywany. Dzięki temu możemy dzisiaj przejść przez bogato zdobioną barokowymi rzeźbami oraz herbami saskich władców Bramę Koronną na teren rozległego parku. Warto też wejść na blanki pałacu, skąd rozciąga się ładny widok na Drezno, w tym także na Zamek i Operę Sempera.

Na zewnątrz pałacu można  spacerować i spacerować. Ciężko byłoby opisać każdą z kunsztownych rzeźb albo fontanny (kompleks Kąpielisko Nimf uważany jest za jeden z najpiękniejszych tego typu w Europie). Najlepsze jest to, że spacer na terenie Zwinger jest darmowy. Zachęcam jednak do tego, aby odżałować 10 euro i zwiedzić pałac również w środku. Raczej rzadka to okazja, aby zobaczyć obrazy dawnych mistrzów pędzla (w Galerii Starych Mistrzów znajdują się między innymi malowidła Canaletta, znanego mi chociażby z Warszawy). Ale chyba nawet większą gratką jest Salon Matematyczno-Fizyczny. Można tam zobaczyć w działaniu (a także uruchamiać!) dawne urządzenia astronomiczne. To niezwykłe, jak ludzie przed kilkoma stuleciami potrafili przy zdecydowanie mniejszej wiedzy zbudować dokładne urządzenia pomiarowe.

Opera Sempera i Tarasy Bruhla

Nieopodal pałacu Zwinger znajduje się Opera Sempera. Potężna budowla już z zewnątrz wygląda imponująco; arie operowe muszą brzmieć tam naprawdę wspaniale! Przed operą stoi pomnik Jana I Wettyna, którego wzrok pada na katolicką katedrę.

Z Placu Teatralnego polecam przejść się Tarasami Bruhla – głównym deptakiem drezdeńskiego Starego Miasta. Wiosną musi tu być naprawdę pięknie, kiedy drzewa i krzewy się zazieleniają, ale i teraz, w lutym, warto się tędy przejść chociażby dla widoku Łaby. Na deptaku, na Małym Placu znajduje się współczesna rzeźba „Ziemia i planety”, przedstawiająca w metaforyczny sposób Układ Słoneczny. Tarasy kończą się przy budynku Albertinum, gdzie obejrzeć można współczesne malowidła i rzeźby. Natomiast obok Albertinum znajduje się wejście do podziemi Drezna – Festung Dresden. Mieliśmy ochotę zobaczyć, jak wyglądają bunkry dawnej Twierdzy Drezno, niestety okazało się, że z powodu prac remontowych zamknięte są od 1 listopada do odwołania.

Weekend w Dreźnie – co jeszcze można zobaczyć?

Jeśli zobaczyłeś już wszystkie powyższe zabytki, a ciągle masz jeszcze czas, siły i ochotę na zwiedzanie, to polecam przejść na drugą stronę Łaby – do Nowego Miasta. Główny deptak zwieńczony jest rzeźbą Goldener Reiter – Złotego Jeźdźca. Przedstawia on Augusta II Mocnego (elektora Saksonii, króla Polski i Wielkiego Księcia Litewskiego). Dalej spacerując wzdłuż Łaby dojdzie się do Parku Japońskiego, który wieńczy duży Japoński Pałac. W jego wnętrzu można zobaczyć Muzeum Etnograficzne, chociaż szczerze powiem – darmowe wejście było chyba największą zaletą tej atrakcji. Muzeum jest cokolwiek dziwne, z niepokojącymi rzeźbami w ciemnym korytarzu i tak zwanymi szepcącymi skrzyniami – po podniesieniu słuchawek przyczepionych do magazynowych skrzyń usłyszysz na pewno płacz, dyszenie, przeraźliwy kaszel… Wyszliśmy stamtąd z ciarkami na plecach.

Wracając na drugą stronę Łaby nie można przejść obojętnie obol Yenidze. Z kształtu – wydaje się, że to meczet. Tymczasem to dawna… fabryka tytoniu, której postać nadał ekscentryczny pierwszy właściciel.