Po pierwszym bardzo aktywnym dniu spędzonym na Węgrzech, na drugi dzień zaplanowane miałem wejście na Kekes – najwyższy szczyt gór Matra i całych Węgier. Czytałem o tej górze wcześniej i w mojej wyobraźni powstało porównanie do dolnośląskiej Wielkiej Sowy.
W Budapeszcie spałem w Hungaria Guesthouse. Miejscówka zasługuje w moich oczach na wyróżnienie z dwóch powodów:
- bardzo miła obsługa:)
- bliskość do dworca autobusowego przy stadionie Ferenca Puskasa.
Było to dla mnie ważne o tyle, że to stamtąd odjeżdża Volanbusz w kierunku Gyongyos, który stanowi bramę do Gór Matra.
Wejście na Kekes z Matrahazy i powrót ku Gyongyos
Jako punkt startowy wybrałem Matrahazę, dokąd dojeżdża bezpośredni bus z Budapesztu. Podejście niebieskim szlakiem prowadzi wzdłuż stoku narciarskiego. Według słów właściciela Hungaria Guesthouse – jeszcze dwa tygodnie temu leżał tu śnieg. Niesamowita odmiana, bo tego dnia, kiedy ja się wybrałem, było dobrze powyżej 30 stopni.
Wysokość uzyskiwałem bardzo szybko. Zresztą już start był dosyć wysoko; na szczycie zameldowałem się po jakiś 40 minutach. Na szczycie znajduje się:
Wchodziłem niebieskim szlakiem, na zejście wybrałem taki sam. Najładniejsze widoki miałem na szczycie; szlak zejściowy jest całkiem zalesiony, co nie znaczy, że nie jest tam przyjemnie. Wręcz przeciwnie! Spacer po najwyższych partiach Gór Matra był bardzo sympatyczny, bo i szlaki znakomicie oznakowane. W pobliżu Kekesa prowadzi kilka szlaków – te główne oraz dojściowe, oznaczone krzyżami. Praktycznie nie sposób się zgubić.
Do miejscowości Matrafured dotarłem ładnym lasem. Tam miałem do wyboru – albo czekać na autobus do Gyongyos (pół godziny) albo przejść się (6 kilometrów, więc pewnie z godzinka). Ponieważ było bardzo wcześnie, wybrałem opcję numer dwa. I bardzo dobrze, bo ładne widoki znakomicie zrekompensowały mi ich brak podczas zejścia z Kekesa. Świetnie prezentowały się zwłaszcza winnice (Matra to jeden z winnych regionów Węgier) na tle nieodległych wzniesień:
Kekes – informacje praktyczne
Turystom, którzy chcą zdobyć Kekes (najwyższy szczyt Węgier) z pewnością przyda się kilka praktycznych informacji:
- Połączenia autobusowe między Budapesztem a regionem są fantastyczne! Bezpośrednio do Matrahazy (skąd prowadzi wybrany przeze szlak) jest kilka połączeń dziennie, do Gyongyos (największego miasta regionu) busy spod stadionu im. Ferenca Puskasa jeżdżą praktycznie co kwadrans ( ! ). To lepsze połączenie niż ja we Wrocławiu mam do centrum miasta z obrzeży ? W drugą stronę ruch odbywa się identycznie.
- Choć to zakrawa na herezję, busem lub autem można wjechać praktycznie na sam szczyt! Konkretnie na parking jakieś 300 metrów od szczytu, dokąd prowadzi najwyżej położona droga na Węgrzech. Kursy z Budapesztu – trzy razy dziennie (przynajmniej w weekendy), z Gyongyos pewnie częściej. Ja wolałem zdobyć Kekesa na własnych nogach, ale rozumiem, że nie każdy ma tyle czasu.
- Bilety na autobus można kupić w kasach na dworcu w Budapeszcie, a na powrocie – u kierowcy.
- Moje wyobrażenia sprzed wyjazdu potwierdziły się. Kekes to taka nasza Wielka Sowa – i wysokość podobna, i szlaki są podobnej trudności (a więc nieznacznej:) ). Oczywiście zachęcam do potraktowania tej góry na poważnie, bo pewnie również może sprawić psikusa (mgła po wejściu na wieżę widokową była tego przykładem), ale tym bardziej zachęcam do zdobycia na własnych nogach.