W szkole jak w szkole, nuda, mnóstwo zadanych prac domowych, mnóstwo nieinteresujących i nielubianych ludzi, grono wiecznie czepiającego się ciała pedagogicznego, żyć nie umierać po prostu, i tylko odliczać dni do wakacji. Istnieją również inne typy szkół, do których młodzież już garnęłaby się chętniej bez bycia koniecznie kujonami, nawet jeśli trudno w to uwierzyć. Taka Szkoła paralotniowa zrobiłaby furorę wśród największych luzaków i leserów, a należy mieć nadzieję, że okazałaby się im bardziej potrzebna od szkoły rodzenia. Dlatego gdy tylko nadejdą wakacje, bazgrzący po ławkach milusińscy z często nader bogatą kartoteką w miejscowym sądzie, ale z niezbyt imponującą liczbą wyróżnień na koniec roku będą wreszcie mogli odetchnąć. Szkoła paralotniowa pozwoli im nauczyć się czegoś nowego, czegoś co na pewno chcieliby wiedzieć bardziej niż dlaczego lód w gorącej wodzie będzie się topić a szklanka w kwasie mrówkowym. Można zatem odetchnąć i pozwolić im zająć się tym, co ich autentycznie interesuje.