Jak parę razy pisałem, wiele osób stawia sobie postanowienia noworoczne, ja natomiast – cele, do realizacji których dążę. Dwa lata temu były to Rysy, rok temu – przejechanie 5000 km na rowerze. Na ten rok cele mam dwa. Gerlacha już pewnie nie zdobędę – za dużo miałem zawirowań w sierpniu, trochę ich będzie również we wrześniu. Drugi cel, dystans 150 km w jednej wycieczce, jest natomiast coraz bliższy realizacji – w sobotę wykręciłem 140 km, jadąc na rowerze z Opola do Wrocławia i zwiedzając po drodze kilka interesujących miejsc, między innymi Stobrawski Park Krajobrazowy.
Duże zmiany zaszły we mnie w ciągu ostatnich lat. Jeszcze trzy lata temu to nie ja pokonywałem dystans 50 km… to ten dystans pokonywał mnie. Teraz całkiem poważnie myślę o wycieczce na 150 km, o którą w sobotę 25 sierpnia praktycznie się otarłem. Duża w tym zasługa fajnego roweru Cube SL Road, którego kupiłem właśnie po to, aby było szybciej i dalej. Do tej pory z tym dalej bywało różnie. Większość wycieczek (poza Twardogórą i Sycowem) to wycieczki na około 100 km. Od dawna czułem, że setka przestała być górną granicą, na którą mnie stać, w sobotę uznałem, że koniec asekuranckiej jazdy, czego efektem była jedna z najciekawszych wycieczek rowerowych w tym roku.
Opole na rowerze
Pogoda zapowiadała się bardzo przeciętnie. Siąpiło, kiedy jechałem na Dworzec Główny, z okien pociągu obserwowałem, jak deszcz się nasila. Nie mam problemu z jazdą w niesprzyjającej aurze, ale to nic przyjemnego. Szybko pomodliłem się o dobrą pogodę… i wkrótce faktycznie zostałem wysłuchany, bo ostatecznie tego dnia była chyba najlepsza pogoda na rower, taka jaką uwielbiam (nie za gorąco, słońce za chmurami, ale bez deszczu – nic tylko kręcić:).
Jednak zanim się odmieniło, to Opole zwiedzałem przy konkretnym deszczu. W stolicy Opolszczyzny jest kilka miejsc wartych zobaczenia:
Po szybkich zwiedzaniu kierowałem się ulicami: Wrocławską, Nysy Łużyckiej i Budowlańców w stronę drogi wojewódzkiej 454, aby opuścić miasto. Co okazało się wcale nie takie łatwe:) 454 to niby droga wojewódzka, więc ruch rowerowy powinien być dozwolony… ale nie był, bo przy wyjeździe z Opola w okolicach Czarnowąsów, potem Borków ma status obwodnicy, gdzie widnieje wyraźny zakaz jazdy rowerem. Musiałem więc trochę się nakombinować, ale to tylko na plus. Zobaczyłem bowiem:
Przejeżdżałem także obok stadionu zespołu piłkarskiego TOR Dobrzeń Wielki, który swego czasu pokonywał na Oporowskiej Śląsk Wrocław, zobaczyłem także ogromną elektrownię (co do tego ostatniego – no to co się zobaczyło, to się nie odzobaczy:).
Przez Stobrawski Park Krajobrazowy do Brzegu
Od Dobrzenia Wielkiego ciągnie się na dłuższym odcinku ładna droga rowerowa prowadząca brzegiem lasu. I bardzo dobrze, bo wojewódzka 454 łączy Opole z Namysłowem, panuje więc tam dosyć spory ruch. Trzeba tylko uważać na zalegające mokre liście.
Zaczyna się też Stobrawski Park Krajobrazowy, piękny teren przecięty siecią szlaków rowerowych i pieszych. Ja tego dnia jechałem tylko asfaltem, ale obiecałem sobie zaplanowanie (pewnie już w przyszłym roku) wycieczki krótszej, ale pozwalającej wejść głębiej w las:). Bo jest tutaj co oglądać – na przykład malownicze stawy między miejscowościami Krzywa Góra i Pokój:
Przed miejscowością Pokój jest ponoć całkiem ładny Park Francuski – dane mi go było zobaczyć tylko z brzegu. Kolejny powód, aby tu wrócić.
Dłuższy odpoczynek zrobiłem sobie w Pokoju (można zatem powiedzieć, że spocząłem w Pokoju – suchar sytuacyjny:). W Pokoju warto obejrzeć luterański kościół księżnej Zofii:
Za Pokojem wybrałem skręt w lewo w stronę Karłowic. Las piękny, jest kilka wiat, gdzie można przysiąść, asfalt natomiast już dużo gorszy – na dziurach wytelepało mnie tak, że aż łańcuch spadł
Przez Kuźnię Katowską do Karłowic. Miejscowość kiedyś musiała być miastem, teraz ostała się nazwa ulicy Rynek. Jest tu zamek, do którego nie dotarłem, są też tajemnicze nagrobki w parku:
Myliłby się jednak ten, kto by twierdził, że miejscowość lata świetności ma dawno za sobą; parę lat temu Karłowice otrzymały tytuł najpiękniejszej wsi opolskiej.
Dalej w stronę Brzegu:
Z Brzegu do Oławy
W Brzegu dopadł mnie pierwszy tego dnia kryzys, co było dziwne – raptem 84 km w nogach. Przełamałem go dwoma bananami, odpoczynkiem w parku nad Odrą i niespiesznym zwiedzaniem miasta; Brzeg jest może i niewielki, ale bardzo malowniczy:
Nie robiłem tylko zdjęć ratuszowi, którego fasada obecnie jest odnawiana.
Z Brzegu dalej ku Brzezinom. W tej miejscowości zobaczyć można tablicę upamiętniającą budowę drogi z Wrocławia do Brzegu:
Napis po niemiecku głosi:
W roku 1584 książęca mość Jaśnie Wielmożny książę i pan Jerzy Drugi tego imienia książę na Śląsku, Legnicy i Brzegu tę drogę rozpoczął brukować i ukończył w roku 15…
A poniżej:
Inni budują dla nas, my dla potomności. Wszystkim nam drogę do nieba Chrystus wymości.
Piękny asfalt skończył się mniej więcej w Lipkach; kocie łby tak mnie wytrzęsły, że wjazd w polną drogę prowadzącą do Ścinawy Polskiej przywitałem z ulgą.
Ze Ścinawy Polskiej do Oławy, gdzie odpocząłem chwilę przy moście.
Z Oławy przez Jelcz Laskowice do Wrocławia
Trasę tę bardzo lubię i znam praktycznie na pamięć. Myślałem, że nic mnie nie zaskoczy… a jednak. W Miłoszycach trwały dożynki, udało mi się sfotografować pewną sympatyczną babcię:
Jeszcze przez Nadolice (Małe i Wielkie), Dobrzykowice, Kiełczów i nareszcie Wrocław – po 140 kilometrach!
Trasa:
Opole – Czarnowąsy – Dobrzeń Wielki – Kup – Ładza – Krzywa Góra – Pokój – Karłowice – Nowe Kolnie – Kościerzyce – Pisarzowice – Brzeg – Brzezina – Lipki – Ścinawa Polska – Oława – Jelcz Laskowice – Miłoszyce – Nadolice Wielkie – Dobrzykowice – Kiełczów – Wrocław