Beskid Sądecki jest pewnie jednym z częściej odwiedzanych beskidzkich pasm. Ot, jest przecież Dzwonkówka w okolicach Krościenka, jest bardzo popularna koronna Radziejowa, stoki Jaworzyny Krynickiej upodobali sobie szczególnie narciarze… Ale nawet w tym popularnym paśmie udało mi się znaleźć miejsca odwiedzane tylko z rzadka. A może nie tyle mnie, co twórcom Diademu Gór Polski :p To Góry Leluchowskie, rozciągające się w trójkącie pomiędzy Leluchowem, Muszyną a Powroźnikiem. Na Kraczonik, koronny szczyt tej części Beskidu Sądeckiego, zdecydowałem się wyruszyć drugiego listopada. Znowu towarzyszyła mi wspaniała pogoda ?
Na Kraczonik z Muszyny
Szlak na Kraczonik rozpoczyna się w Muszynie, miejscowości znanej z wód zdrojowych, ale mającej do zaproponowania również coś miłośnikom zabytków: wcale niebrzydki ryneczek, ruiny zamku oraz żydowski cmentarz, obok którego prowadzi szlak.
Za cmentarzem szlak wchodzi w las i pnie się w górę, pierwszej tego dnia polanki, z której rozciąga się ładny widok na Muszynę w dole i okalające ją wzgórza:
Pierwszy tego dnia szczyt, Malnik, zdobyłem jakieś pół godziny od wejścia na szlak. Po drodze na Kraczonik minę jeszcze kilka innych mniejszych wzniesień i przełęczy między nimi
I tak drepcząc najpierw żółtym szlakiem, potem również w towarzystwie niebieskich znaków minąłem Garby, po tym, jak na rozstaju dróg wybrałem niebieskie oznakowanie także Zimne oraz Dubne.
Przełęcze między wzniesieniami nie były głębokie, spacer należał do tych raczej lekkich, łatwych i przyjemnych ? Najbardziej strome podejście czekało dopiero tuż przed samym Kraczonikiem:
Szczyt jest zalesiony; gdyby nie to, że drzewa pogubiły już liście na zimę, pewnie widoków bym nie uświadczył, a tak to coś pomiędzy gałęziami prześwitywało:
Zejście do Powroźnika
Na zejście wybrałem niebieski szlak, tak więc do momentu rozstaju z żółtym oznakowaniem wracałem tą samą trasą. Spacer bardzo przyjemny, widokowo zrobiło się dopiero pod sam koniec:
Na deser wstąpiłem jeszcze do zabytkowej drewnianej cerkwi w Powroźniku:
Nie wiem, czy za jakiś rok będę pamiętał o swoim wejściu na Kraczonik, ale spacer był przyjemny, szlak ładny, więc na dzień wolny spędzony w Krynicy lub okolicach jak znalazł:)