Uwielbiam sport i uczciwą rywalizację, która ma w nim miejsce. Za młodu spędzałem całe dnie, biegając za piłką i kopiąc nią w bramkę. Organizowałem wtedy sąsiedzkie mecze piłki nożnej. Mieliśmy własną drużynę, wspólne treningi a wolnych chwilach oglądaliśmy mecze profesjonalistów w telewizorze albo wcielaliśmy się w znanych piłkarzy w grze komputerowej. Później był amatorski klub sportowy, już profesjonalne treningi pod okiem trenera. Nagle się wszystko skończyło, przestałem się ruszać i zacząłem palić papierosy. Po jakimś czasie zacząłem interesować się biegami, początkowo nie byłem w stanie przebiec 100 metrów, ale już w kilka miesięcy później biegałem maratony. Miałem wtedy przekonanie, że będę pracował w zawodzie, który będzie moją pasją. Zawsze miałem taki cel w życiu. Zastanawiałem się, czy nie mógłbym połączyć sportu z zarabianiem. Może zrobiłbym kurs instruktora fitness? Jest na to moda, więc z pewnością jakiś etat by się dla mnie znalazł. Czuję do tego powołanie. Zawsze lubiłem ludzi pozytywnie ładować energią i motywować do większego wysiłku. Miałem dużą wiedzę na temat sportu, anatomii, dietetyki i potrafiłem układać indywidualne plany treningowe. Miałem wielu znajomych, którzy pracowali jako instruktorzy, trenerzy personalni i większość z nich zdawała się zadowolona z pracy, którą wykonuje. Ta myśl do mnie wróciła, jak zacząłem brać sport na poważnie i wzmacniałem mięśnie na siłowni. Była tam reklama: „tygodniowy kurs instruktora fitness”. Postanowiłem, że spróbuję, wypytałem w recepcji o kontakt i się umówiłem. Nie żałuje.